Pages

02/04/2014

March in review

Wiosenne rozleniwienie mocno dało mi się w marcu we znaki, przez co był to całkiem spokojny miesiąc. Naturalnie przez cały marzec realizowałam moje kolejne wyzwanie miesięczne, o którym wkrótce napiszę. Oprócz tego dałam się namówić na zajęcia z zumby, co okazało się świetnym trafem, a zumba będzie obecna w moim życiu jeszcze przez parę kolejnych tygodni. W poprzednim miesiącu zadbałam nie tylko o ciało, ale też o ducha, czytając ciekawą książkę na temat mowy ciała - mam parę przemyśleń na ten temat i myślę, że również się kiedyś z wami nimi podzielę.
W zeszłym miesiącu miałam okazję też trochę powłóczyć się tu i ówdzie. Poza standardowym odkrywaniem Amsterdamu, wyskoczyłam na jeden dzień nad morze do Noordwijk.

Spring laziness firmly appeared in my life in March so it was quite a peaceful month. Obviously, I was working on my another monthly challenge which I will shortly sum up here. In addition to this, I was successfully persuaded to attend some zumba classes. They turned out to be great fun and zumba will stay in my life for a few following weeks. In the previous month, I took care not only of the body but also of the mind while reading a very interesting book on body language - I have some thoughts on this subject which I'm going to share with you in here very soon, I guess.
Last month I also had a chance to rove a bit here and there. Except regular wandering around Amsterdam, I also went on a nice outing to the seaside all the way to Noordwijk.
IMG_2203a

Zaś w ostatni weekend miesiąca biegałam po mieście w ramach dnia otwartego w amsterdamskich wieżach, podziwiając przepiękne widoki.

At the last weekend of the month I was scuttling around the towers in Amsterdam, admiring loads of beautiful views from the top.
IMG_2319a

A na dodatek wyruszyłam na małą wycieczkę do Zaandam, o czym też wkrótce napiszę. No to trzymajcie się!

What's more, I went for a tiny trip to Zaandam which I will write here about soon. Stay tuned!
IMG_2363a

Cheerio,
Karolina x

01/04/2014

Open Towers Day Amsterdam

W minioną sobotę 19 wież amsterdamskich zostało udostępnionych dla zwiedzających. Oczywiście, skorzystać z tej niepowtarzającej się okazji i tak oto przybywam dzisiaj z relacją z mojego małego rajdu po czterech punktach widokowych, które tamtego dnia odwiedziłam.
Na pierwszy ogień poszedł żuraw Faralda, który kiedyś służył przy budowach portowych, a jakiś czas temu został przekształcony w ekstrawagancki hotel. Na samą górę niestety nie można było wejść, ale za to miałam okazję podziwiać północną część miasta na wysokości tego czerwonego pierścienia, gdzie kończą się kręcone schody na pierwszym zdjęciu.
Last Saturday 19 towers in Amsterdam were​available to the public for sightseeing. It was obvious I couldn't miss such a one-off occasion, so here I am with my very own report from my little trip around for viewing points I visited that day.
I started with the visit to the Faralda crane, which was formerly used during some constructions in the docks. However, it was transformed some time ago into an extravagant hotel. Unfortunately, I couldn't go to the very top but I still had an opportunity to admire the northern parts of the city at the height of the red level, where the staircase ends in the first picture.

IMG_2288a
IMG_2257a
IMG_2269a
IMG_2268a
IMG_2260a
IMG_2280a
IMG_2275a
IMG_2296a

Drugą wieżą, którą odwiedziłam jest ta znajdująca się w byłej siedzibie amsterdamskiej giełdy - Beurs van Berlage. Z tym miejscem wiązałam największe nadzieje, bo i widoki z niej roztaczają się na ścisłe centrum. I przyznaję, że był to najlepszy punkt widokowy, jaki tamtego dnia odwiedziłam. Widoki były świetne, mimo, że jak pewnie już zauważyliście, panorama Amsterdamu jest dość płaska - nie ma tutaj co liczyć na dziesiątki drapaczy chmur czy innych wysokościowych ozdobników.

The second tower which I visited is the located in the former building of Amsterdam Stock Exchange - Beurs van Berlage. I really hoped that viewing point to be brilliant as it's literally in the city centre. Guess what, it really was as amazing as I expected - it was the best tower I visited that day. The view was great, although quite flat because as you've probably noticed, the skyline of Amsterdam has no skyscrapers or other tower blockish ornaments.
IMG_2329a
IMG_2319a
IMG_2307a
IMG_2316a
IMG_2315a
IMG_2312a
IMG_2304a

Kolejnym miejscem, do którego dotarłam było ostatnie piętro centrum handlowego, znajdującego się przy jednym z bardzo popularnych kanałów. Znajdująca się tam restauracja, udostępniła swoje wnętrze poszukiwaczom widoków. Jednakże oglądanie przez okno nie wywołuje efektu "jestem-panią-świata" jaki ma miejsce przy podglądania miast w otwartych punktach.

Another place I got to was the last floor of the shopping centre which is located by one of the busiest canals. This floor belongs to a restaurant, which kindly let visitors admire views in its interiors. However, watching Amsterdam through the window didn't make me feel like a boss which usually takes place when peeping at the cities in the open-air points.
IMG_2322a
IMG_2325a
IMG_2326a

A ostatnim już miejscem,do którego dotarłam, był hotel, w którym mogliśmy wjechać na ostatnie piętro na wysokości 70 metrów. Podziwianiu widoków towarzyszyła również wystawa Marcusa Koppena, który sfotografował nocne panoramy pary światowych metropolii. Jego zdjęcia mocno rekompensowały średnie wrażenia z hotelu, bo szyby na tym piętrze pokryte były dziwną folią, przez co widok był niezbyt wyraźny. Mimo to, cały dzień był z pewnością udany!

It's time for the last place I visited which was a hotel. I got to the last floor inside which was 70 meters above the ground. While admiring the skyline, I could also marvel at Marcus Koppen's exhibition. He photographed some skylines in the biggest cities in the world. His photographs have truly compensated for an average impressions from the hotel - the windows on this floor were covered with a strange film, which made the view vague. Anyway, that day was certainly cool!
IMG_2350a
IMG_2330a
IMG_2333a
IMG_2341a
IMG_2344a

Cheerio,
Karolina x

23/03/2014

Don't give your plans away

Przypomnijcie sobie, kiedy ostatnio ogłosiliście znajomym, że zaczynacie przygodę z rodeo czy szydełkowaniem. A teraz zobaczcie prelekcję na TED.com, na którą natknęłam się jakiś czas temu. W tej krótkiej prezentacji, Derek Sivers twierdzi, że jeżeli chcemy osiągnąć jakiś cel, to nie powinniśmy dzielić się nim z innymi. Jeżeli to zrobimy, odczuwamy wtedy satysfakcję ze wsparcia bliskich, a przez co nasza motywacja do wykonania ciężkiej pracy spada - a tym samym osiągnięcie obranego celu staje się bardziej odległe.

Try to recall the very last time you told your friends you are about to start the adventure with rodeo or crocheting. Now take a look at a TED talk which I came across a few weeks ago. In this short presentation, Derek Sivers claims that if you want to achieve a goal, you shouldn't share it with someone else. If you do, you will already feel satisfied with their kind, supportive words so your enthusiasm for performing a lot of hard, tiring work drops - and then your aim becomes more and more out of reach.
IMG_2250a

Szkoda tylko, że nie dzieli się on wskazówką, którą później doczytałam na jego blogu, że jeżeli już tak bardzo chcemy się z kimś podzielić naszymi planem, to powinniśmy powiedzieć: "Zaczynam biegać, więc kopnij mnie jak będę się obijać".

Miałam nadzieję, że podejście proponowane przez Siversa będzie innowacyjne. A presja bliskich, która ma nas motywować, ma w sobie jednak jakieś ziarnko prawdy. Choć z drugiej strony, jeżeli mamy trafić na osobę, która uraczy nas zachętą z serii: zwariowałaś, i tak Ci się nie uda, to może lepiej zamilknąć i dzielić się tylko swoimi sukcesami. Ja pozostanę przy dzieleniu się moimi planami z osobami, które będą mnie motywować do działania.
A co wy myślicie na ten temat i jak postępujecie - dążycie do celu w tajemnicy czy potrzebujecie zewnętrznej presji?

Cheerio,
Karolina x
It is a pity that he didn't mention the clue that I later found on his blog - if you want to tell someone about your goal so badly, you should say then, "I took up running, so please kick me when I will be messing around."

I really hoped that Sivers' approach will be innovative. So the pressure put on us by our friends, that is supposed to motivate us, turns out to be kind of powerful. On the other hand, if we tell a wrong person who will encourage us with "you're crazy and so you won't succeed" thing, it might be better just to stay silent and work hard to succeed. I will keep on sharing my plans with people who will truly motivate me to working very hard towards my goals.
And what do you think about that and do you deal with goals - do you work on them in secret or need an outer pressure?

17/03/2014

Noordwijk aan Zee

Miewacie takie dni, kiedy odczuwacie absolutną pełnię szczęścia, a każda chwila takiego dnia mogłaby trwać wiecznie? Osobiście nie miewam takich dni zbyt często, choć może to dobrze, bo dzięki temu potrafię je docenić. A jeden z takich dni miał miejsce jakieś dwa tygodnie temu, kiedy Holandię opanowała wiosna - idealnie niebieskie niebo, słońce, ponad 20 stopni ciepła. Była środa, dzieci kończyły wcześniej szkołę, a moja host-mama rzuciła propozycję spontanicznego wyjazdu nad morze do Noordwijk na parę godzin. Nigdy nie myślałam, że w pierwszym tygodniu marca będzie mi dane leżeć w koszulce na plaży i wsłuchiwać się w szum morza. I wiecie co? To był świetny dzień.

Do you experience those days when you feel absolutely happy and every moment of such a day could last forever? Personally, I do not have such days very often but perhaps it's good, because I can appreciate them when they happen. One of these days took place about two weeks ago, when we had a burst of sudden spring - perfectly blue sky, sunshine and over 20 degrees. It was Wednesday when my host mum spontaneously suggested a trip to the seaside. So we went to Noordwijk for a couple of hours. I never thought that in the first week of March I will be lying on the beach in a T-shirt and peeking at the sea. And you know what? It was a great day.
IMG_2203a
IMG_2201a
IMG_2217a
IMG_2214a
IMG_2227a
IMG_2229a

Cheerio,
Karolina

11/03/2014

Zandvoort

Uwielbiam morze. I to nie dlatego, że lubię smażyć się na plaży jak na ruszcie, że aż skwierczy. Wręcz przeciwnie, akurat to w morzu najmniej mi się podoba. Uwielbiam zapach nadmorskiego powietrza i dźwięk obijających się o brzeg fal. A że z Amsterdamu nad morze mam dość blisko, to w czasie moich lutowych wakacji wybrałam się na małą wycieczkę do Zandvoort. Jest to niewielka miejscowość, do której podobno w piękne letnie weekendy cały Amsterdam udaje się na małe plażowanko. Był to mój pierwszy zimowy wypad nad morze i chyba zimowe morze podoba mi się najbardziej! A wy, byliście nad morzem zimą? :)

I love sea. Not because I like tanning on the beach as if that was sizzling meat on the grill. To be honest, that's the pastime offered by the seaside I enjoy the least. Actually, I love the smell of air at the seaside and the sound of waves clashing the shore. As Amsterdam is located quite close to the sea, I went on a little trip to Zandvoort in February during my winter holidays. It is a small town, which apparently becomes a popular weekend destination in the summer when people go there for a tiny chill-out. It was the first time I saw seaa in winter and I found out I adore winter sea the most! How about you? :)
IMG_2059a
IMG_2075a
IMG_2068a
IMG_2074a
IMG_2099a
IMG_2077a
IMG_2067a
IMG_2097a
IMG_2072a
IMG_2100a
IMG_2094a

Cheerio,
Karolina x

04/03/2014

Gratitude journal challenge

Luty dobiegł końca, więc przyszła pora na podsumowanie mojego kolejnego wyzwania. Przez cały miniony miesiąc prowadziłam dziennik wdzięczności, zapisując w nim każdego dnia dwie rzeczy, za które chciałabym podziękować.

Naukowcy twierdzą, że dzięki byciu wdzięcznym, odczuwamy więcej szczęścia i radości, bo dostrzegamy więcej pozytywnych szczegółów wokół nas. Tym sposobem wymieniamy wieczne narzekanie i niezadowolenie na docenianie nawet tych najmniejszych, ale pozytywnych, rzeczy.

W zeszłym miesiącu pod koniec każdego dnia, starałam się zwolnić na parę minut i znaleźć czas na refleksję i przypomnieć sobie każde pozytywne wydarzenie, które miało miejsce, nawet to błahe i mało znaczące. To właśnie w szczegółach tkwi siła, bo zamiast gonić za czymś nieosiągalnym, w końcu doceniamy to, co aktualnie posiadamy.
A jak się przekonałam w lutym, powody do wdzięczności czyhają na każdym kroku - czy to ładna pogoda, pełna lodówka, uśmiech przypadkowego przechodnia, zdrowie czy chociażby fajny dzień w pracy.

February came to an end so it's time to sum up my next challenge. I wrote a gratitude journal over the last month, writing two things down every day I would like to say thank you for.

Scientists say that when being grateful, we feel more happy and joyful because we notice much more positive things around us. In this way we exchange our constant complaints and dissatisfaction for appreciation of positive details, even the smallest ones.

Within last month, I tried to slow down a bit for a few minutes at the end of each day and find some time to reflect and remind myself every positive event that took place that day, even a petty one. The key is in the details, I guess, because instead of chasing for something out of reach, we learn to appreciate what you already have.
And as I found out in February, the reasons for being grateful wait for as at every single step - whether it's nice weather, a refrigerator full of food, a smile from a stranger, good health or even a nice day at work.
IMG_2193a

Przyznaję, że początkowo byłam dość sceptyczna wobec całego wyzwania, ale że miałam prowadzić dziennik zaledwie przez jeden miesiąc, to postanowiłam się poddać i się na nim skupić. Z czasem zaczęłam wnikliwie obserwować swoje życie i dostrzegać parę fajnych rzeczy, za które mogłabym dziękować. Staram się teraz skupiać na pozytywach wokół mnie i mam nadzieję, że moje szczęście kiedyś rozkwitnie w pełni.

A, no i pamiętajmy, że taki dziennik ma sens tylko wtedy, gdy wybieramy rzeczy, za które szczerze dziękujemy. Jeżeli mamy zamiar go prowadzić tylko dlatego, by bez przekonania odfajkować kolejną "bzdurę" proponowaną przez psychologów, to nic w naszym życiu się nie zmieni.
I should admit I was very sceptical about the whole challenge at the very beginning, but as I wanted to keep a journal just for one month, I decided to give up and focus on doing it right. After some time, I began to carefully observe my life and see some cool things which I could thank for. Now I try to focus on the positive things around me and I hope that my happiness will blossom into full once.

By the way, remember that there is a point in writing such a journal only when we select things to be sincerely grateful for. If you're just going to keep it to tick off another "nonsense" suggested by psychologists, then nothing will change in your life.
Cheerio,
Karolina

01/03/2014

February in review

Przybywam dziś do was z krótkim podsumowaniem lutego, który upłynął mi w mgnieniu oka. Nic wyjątkowego się u mnie w trakcie tego miesiąca nie działo - kiedyś trzeba odpocząć. Za to dość sporo czasu spędziłam na czytaniu i oglądaniu filmów.
Luty rozpoczęłam od zobaczenia parady z okazji Chińskiego Nowego Roku w amsterdamskich Chinatown. Niestety, parada ta była dość mocno rozczarowująca - dwie godziny stania, by zobaczyć smoka, bo tylko on brał udział w paradzie, a raczej jej namiastce.

Today I'm here with a brief summary of February which was finished in a flash. Nothing fancy happened during that month - I guess I also need some time to relax. However, I spent a lot of time reading books and watching films.
I started February from watching the Chinese New Year parade in Amsterdam's Chinatown. Unfortunately, the parade was truly disappointing - after waiting for two hours, all I could see was the dragon because it was the only character in the whole parade.
IMG_1921a

Ostatni tydzień miesiąca upłynął mi pod znakiem urlopu. W jeden z moich wolnych dni wybrałam się do Zandvoort, gdzie zaczerpnęłam świeżego powietrza i podsłuchałam relaksacyjnych dźwięków morza.

I had a little holidays in the last week of the month. On one of my days off I went to Zandvoort where I had a nice walk with breathing in loads of fresh air and relaxing sounds of the winter sea.
IMG_2071a
IMG_2079a

W poprzednim miesiącu wypadł Tłusty Czwartek, z którego okazji zrobiłam pączki, uwaga - w piekarniku, ale o tym to ja już wspominałam.

Some people celebrated Fat Thursday last month so that's why I prepared some doughnuts from the oven, but I already mentioned that.
IMG_2156a
Cheerio,
Karolina x

26/02/2014

Can I bake doughnuts?

W paru miejscach na świecie, okres karnawału żegna się słodkościami. Ja również poddaję się tej miłej dla podniebienia, choć niekoniecznie dla ciała, tradycji. Wcześniej jednak poszperałam trochę i wynalazłam ciekawą wersję klasycznych pączków, bo - uwaga, uwaga - pieczemy je w piekarniku. I choć nasze słodkości nie ociekają tłustym, lepkim olejem, to wciąż są pyszne, sami spróbujcie.

Przepis znalazłam tutaj, zrobiłam wszystko tak jak napisane, choć swoich pączków nie utopiłam w maśle i cukrze po upieczeniu, wystarczy tego dobrego. Zamiast tego część pączków polukrowałam i posypałam skórką pomarańczową, część nadziałam dżemem malinowym przed upieczeniem, lecz większość pozostawiłam zostawić bez dodatków.
Przygotowałam:

  • 1 i 1/3 szklanki letniego mleka 
  • 1 paczka drożdży suchych 
  • 2 łyżki roztopionego masła 
  • 2/3 szklanki cukru 
  • 2 jajka 
  • 5 szklanek mąki pszennej 
  • 1 łyżeczka soli 
 A następnie wymieszałam wszystkie składniki, wyrobiłam ciasto, odstawiłam w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na dwie godziny, rozwałkowałam, wycięłam koła - w takim kształcie są polskie pączki, szybki rzut na blachę i do piekarnika na 8 minut w 180 stopniach i voilà! A czym wy zajadacie się w Tłusty Czwartek?

People say goodbye to the carnival by eating sweets in a few places in the world. I also take part in this tradition which is pleasant for the palate but not necessarily for the body. However, I surfed the net a bit and found an interesting version of the classic doughnuts, because - attention - we bake them in the oven. Although our sweetie pies are not dripping with fatty, sticky oil, they are still delicious, give them a try.

I found a recipe here and did everything as written there. With one tiny exception 0 I just didn't dipped them in butter and sugar after baking, I didn't want anything extra like that. Instead, I prepared some icing for some sprinkled them orange peels, I also stuffed some with raspberry jam before baking, but most of them I decided to have plain.
I prepared:

  • 1 1/3 cups warm milk 
  • 1 packet dry yeast  
  • 2 tablespoons butter 
  • 2/3 cup sugar 
  • 2 eggs 
  • 5 cups all-purpose flour
  • 1 teaspoon salt
Then I mixed all ingredients, kneaded the dough, put it in a warm place so it rises for two hours, rolled it out, cut out circles - that's the shape of traditional Polish doughnuts, put on the baking sheet and finally put into the oven for 8 minutes at 180 degrees. And what are you eating on Shrove Thurs/Tuesday?
IMG_2156a
IMG_2141a
IMG_2152a
IMG_2150a
Cheerio,
Karolina x