Pages

21/08/2013

Tonbridge, Kent

At one April Sunday my host family went to Tonbridge where children rugby league's finals took place. For that reason, I went with them to see Franck playing but also, have a stroll around the town. The only one attraction I reached that day, was Tonbridge Castle which was built in eleventh century and is situated at Medway River. There is a cool hill with a town's skyline nearby. There used to be a tower on that hill centuries ago. I landed up there on sunny, spring day, cold though, but still I look back nicely on that day. Unfortunately, the team I supported that day didn't win any trophy.

Pewnej kwietniowej niedzieli moja host rodzina wybierała się do Tonbridge na finał dziecięcej ligi rugby. Z tejże okazji wybrałam się z nimi, by pooglądać Francka jak gra, a przy okazji przyjrzeć się owemu miasteczku. Jedyną atrakcją, do której udało mi się dotrzeć, był Zamek Tonbridge, zbudowany w XI wieku, nad rzeką Medway. Obok zamku znajduje się pagórek, na którym kiedyś stała wieża obronna, z którego można podziwiać panoramę miasteczka. Trafiłam akurat na kwietniowe, słoneczne choć zimne południe, więc miło wspominam tamtą wycieczkę, mimo, że drużyna, której kibicowałam nie wygrała żadnego trofeum.

DSCF0097a
DSCF0116a
DSCF0128a
DSCF0131a
DSCF0132a

Cheerio,
Karolina x

16/08/2013

Goodbye London

My London-based adventure was precisely 11 months and two days long. I have got a lot of beautiful memories, more than three thousands photos and dozens of ideas for posts on my blog. I led a life I always wanted to have, I discovered so much in myself, I experienced so many new things which I will definitely mention here. But sadly, I am back to Poland now. I reckon I kind of regret I wasn't diligent when it comes to my blog, forgive me that, but when I remind myself about my wonderful adventure, I start thinking 'Calm down, you'll catch up with your blog, Miss.' So here I am, opening the chronicle of my stay in London, I will start with my trips around the capital, I will look back at the journeys outside London and finish with some pondering about various stuff. I am really elated about that, I hope you feel the same! I will leave you now with two photos: of a wall in the Film Museum in Covent Garden and a wall with graffiti that I found while knocking around London.

Dokładnie 11 miesięcy i dwa dni trwała, tak jestem już w Polsce, moja londyńska przygoda, po której zostało mi mnóstwo przepięknych wspomnień, ponad trzy tysiące zdjęć i kilkadziesiąt pomysłów na posty tutaj. Żyłam jak chciałam, wiele doświadczyłam, dużo odkryłam, również w sobie, o czym też kiedyś tutaj wspomnę. Jedyne czego chyba minimalnie żałuję to fakt, że nie bywałam tutaj częściej, ale gdy sobie przypominam jak fajnie intensywna była moja przygoda, to żal ustępuje błogiemu 'Spokojnie, teraz wszystko nadrobisz i będzie okej'. No to biorę się za moją kronikę pobytu w Londynie, zacznę od relacji z moich podbojów tego miasta, wspomnę o moich wycieczkach poza stolicę Wielkiej Brytanii, a skończę różnymi moimi przemyśleniami. Już się na to wszystko cieszę, mam nadzieję, że wy też! A teraz zostawię was ze zdjęciem ściany w Muzeum Filmu w Covent Garden i graffiti znalezionym podczas bujania się po mieście.

DSCF0270a
DSCF0134a


Cheerio,
Karolina

16/07/2013

Sunday trip to Brighton

When I compared London's weekend weather forecast with Brighton's one last Thursday, I knew I desperately have to get myself out of boiling, sultry London. Three days later, in the very early morning, I was already sitting on the train which took me to my adventure in the seaside paradise. I reached the beach at around 9 am which was still quite, however, people were slowly booking their own bit of pebbles since Brighton's beach is not sandy at all. I breathed in a lot of fresh air and set off to look around the shore, to see Brighton Pier and Brighton Eye, I mean Brighton Wheel. Pier turned out to be 524-metre-long wooden source of temptations based on funfair and food booths.

Gdy w zeszły czwartek porównałam prognozę pogody dla Londynu i Brighton, wiedziałam, że muszę w ciągu weekendu wydostać z upalnego, dusznego Londynu. Już trzy dni później, wczesnym niedzielnym rankiem, siedziałam w pociągu, który zabrał mnie ku przygodzie w nadmorskim raju. Na plażę dotarłam około 9 rano, więc było dość pusto, choć ludzie powoli rezerwowali sobie swój kawałek kamyków, bo plaża w Brighton ani trochę piaszczystą nie jest. Po chwili wdychania świeżego powietrza, udałam się na spacer po nabrzeżu, w okolicach Brighton Pier i Brighton Eye, w sensie Brighton Wheel. Pier, czyli molo, to 524 metry pokus w postaci wesołego miasteczka i budek z jedzeniem.










I am not a fan of boring basking in the sun so instead of going back to the beach, I went for an onward trip around the city. This is how I found the Royal Pavilion which used to be Prince Regent's seaside retreat. Officially, he was said to recover from illnesses in there but unofficially, it was a meeting place with her beloved woman.

Fanką wylegiwania się na plaży nie jestem, dlatego zamiast wrócić na plażę, udałam się na dalszą wycieczkę po mieście. Tym sposobem trafiłam do Royal Pavilion, czyli nadmorskiej rezydencji króla Jerzego IV, w której oficjalnie leczył się morskim, rześkim powietrzem, a nieoficjalnie spotykał się w niej ze swoją ukochaną.





It was quite warm in Brighton so I longed for something chilly to drink to be purely happy. The first place with cold drinks I found was a bubble tea café. I took a risk to tried fashionable bubble tea for the first time in my life and checked what the world is so crazy about. I picked green apple tea with black tapioka pearls, moreover I took pink strawberry pearls and rainbow jellies, I went the whole hog and chose big rainbow vomit! Later on, I came back to the park near Royal Pavilion where I sat in the shade, enjoyed my tea and witnessed the unusual shooting of two innocent little girls - check carefully the photo down below.

W Brighton było na tyle ciepło, że jedyne czego potrzebowałam do pełni szczęścia, było coś chłodnego do picia, a pierwszym miejscem jakie znalazłam był właśnie sklepik z modną obecnie bubble tea, zaryzykowałam - pierwszy raz piłam bubble tea - i postanowiłam sprawdzić, czym zachwycił się świat. Wybrałam herbatę o smaku zielonego jabłka z obowiązkowymi czarnymi kulkami tapioki, a dodatkowo wybrałam truskawkowe perełki i tęczowe galaretki, a co, jak rzygać tęczą, to na całego. Wróciłam do parku przy Royal Pavilion, gdzie rozsiadłam się na trawie i byłam świadkiem tej nietypowej strzelaniny - przyjrzyjcie się zdjęciu poniżej.




After a little while, I carried on with exploring the city and its colourful architecture. I even found Kensington Gardens which didn't resemble those in London, unfortunately. It's a name of the street there, not the name of the park like in London!
Po chwili przerwy udałam się na dalsze odkrywanie miasta i jego kolorowej architektury. Trafiłam nawet na Kensington Gardens, które nie przypominają jednak tych w Londynie. Dlaczego? Bo w Brighton to nazwa ulicy, a nie parku!







While strolling around, I bumped into the seagull which wanted to go into the dark, evil part of the city. Suddenly, she stopped and started to talk to herself about her existential dilemmas, insane.
Podczas przechadzki, spotkałam również mewę, która zmierzała w kierunku ciemnych stron miasta, jednakże na chwilę przed przejściem, zatrzymała się i zaczęła głośno myśleć, takie tam egzystencjalne rozterki miała.




It was late afternoon so I came back to the beach which was quite...crowded...

Było już późne popołudnie, więc udałam się jeszcze na chwilę na plażę, która miejscami była dość...zaludniona...





...and then I went to the station and finished my adventure in lovely Brighton.

...a potem udałam się na pociąg, kończąc tym samym moją przygodę w cudownym Brighton.



Cheerio,
Karolina x

11/06/2013

London Borough of Sutton

Carrying on with the story about southern London, I visited borough of Sutton last weekend where I found a scenic cottage with a rural name of Honeywood. Moreover, the neighbourhood around seems to be more like a rustic village than the outskirts of London. Inside the building, the museum of local history is housed. I wasn't that interested in the museum though but I came in. I couldn't regret that because I saw an absolutely gorgeous billiard table which is over one hundred years old! And as I really want to learn how to play billiards, that table seemed brilliant to me. What else, oh, the exhibition is also about people's war stories, wildlife in the local pond and agricultural history of the area.

Kontynuując relację z południa, na chwilę wpadłam również do gminy Sutton, gdzie trafiłam na malowniczą chatkę o sielskiej nazwie Honeywood. Dodatkowo, okolicę wokół niej wygląda bardziej jak wiejska osada niż obrzeża Londynu. W dworku mieści się teraz muzeum historii lokalnej, co niezbyt mnie interesuje lecz mimo to weszłam do środka. Nie pożałowałam, bo mogłam pozachwycać się przepięknym pokojem ze stołem bilardowym, a że chciałabym nauczyć się grać w bilard, to był to cudowny widok! A, no i stół ten ma ponad sto lat, a mimo to prezentuje się bosko. Oprócz tego, wystawa dotyczyła losów mieszkańców podczas wojny, flory i fauny jeziora obok i rolniczej przeszłości okolicy.






Cheerio,
Karolina x

10/06/2013

London Borough of Croydon

Last Saturday, I finally set off to southern part of London, to boroughs of Sutton (I will write about it next time) and Croydon. However, while doing my research, I realised there isn't anything in Croydon I am interested in and I can take a photo of it! It was such a terrible conclusion! So I decided to photograph the Clock Tower but it was surrounded by the scaffolding! That's why I bring a photo of a lovely tram (Croydon is a hub of London trams) as a proof I was there. As a big fan of trams, I was overjoyed during a ride! :D I think I must go for a longer tram trip one day...

W ostatnią sobotę wyruszyłam na południe Londynu, do gmin Sutton, o której napiszę kolejnym razem i Croydon. Podczas robienia research'u doszłam do smutnego wniosku, że w Croydon nie ma nic, co mnie interesuje, a czemu mogłabym zrobić zdjęcie jako dowód owej wizyty! Chciałam więc sfotografować wieżę ratuszową, ale cała otoczona była rusztowaniem, dlatego też przynoszę jedynie zdjęcie tramwaju, które jeżdżą sobie w Croydon. A jako fanka tramwajów, miałam mega frajdę podczas przejażdżki! :D Muszę kiedyś się wybrać w dłuższą podróż tramwajem...



What else...oh, I had a lunch with my friend in Croydon in Wagamama, a restaurant serving Japanese food. I had yaki soba there - noodles, chicken, shrimps, bean sprouts, spring onion, ginger, sesame...yummy!

Co jeszcze...a, w Croydon wybrałam się ze znajomym na lunch do Wagamamy, restauracji specjalizującej się w kuchni japońskiej, gdzie wybrałam yaki soba, czyli makaron, kurczak, krewetki, kiełki fasoli, cebula dymka, imbir, sezam...pycha!



Cheerio,
Karolina x

05/06/2013

London Borough of Barking&Dagenham

As the next part of my trip to eastern part of London, I am taking you to the next place I visited that day. In Barking&Dagenham I chose to visit Valence House which turns out to be the only one manor house which survived! And there were five such houses in the whole borough in Medieval times, isn't that amazing? Nowadays, there is a really lovely exhibition about local history inside the house. What a shame that place is not visited by crowds of tourists! On Saturday afternoon, I was the only visitor in the house. Anyway, I really recommend that place if you're nearby.

Kontynuując moją relację z wycieczki na wschód Londynu, przenosimy się teraz do kolejnego miejsca, które odwiedziłam owego dnia. W gminie Barking&Dagenham wybrałam sobie Valence House, który, jak się okazało, jest jedynym zachowanym dworem z pięciu, które funkcjonowały na tym terenie w średniowieczu. W dworku mieści się teraz muzeum historii lokalnej, które oferuje świetnie przygotowaną wystawę! Nie jest to miejsce odwiedzane masowo przez turystów, w sobotnie południe byłam jedyną zwiedzającą lecz jeżeli ktoś przy okazji będzie przejeżdżał, to gorąco polecam wizytę w Valence House.



On the staircase's walls you can see distinctive citizns of the borough:

Na ścianach klatki schodowej znajdują się charakterystycznych mieszkańców gminy:




There is a nice trail with a whale prepared for children which shows some curiosities:

Dla dzieci przygotowany został szlak z wielorybkiem, który przedstawia różne ciekawoski:






We can find out that the first female pipe band was set up in the borough:

Dowiadujemy się również, że na terenie gminy powstał pierwszy na świecie zespół pań grających na dudach:




Cheerio,
Karolina x

03/06/2013

London Borough of Havering

As you can notice in the title, I'm visiting currently those totally non-tourist parts of London which most people in the world definitely haven't even heard of! The truth is, which you should really accept, those not-well-known-boroughs are not very...interesting. However, with all my pluck, I still try to find something nice or not-so-nice to see and make that a reason of visiting that part of London. This is why I dug the Upminster Windmill up, which you can supposedly see Canary Wharf from. Supposedly because I got there one hour before the opening time so it didn't make sense to wait for so long :( Anyway, I had loads of fun on the way back, during the tube journey which wasn't so undergroundish as it should be! The tube was over the ground on my whole route! It was quite funny and weird at a time!

Jak można zauważyć po tytule, jestem na etapie odwiedzania tych totalnie nie-turystycznych części Londynu, o których istnieniu pewnie większość świata nawet nie słyszała. No i nie ma się co oszukiwać, gminy nie znane turystom zagranicznym, nie są zbytnio...interesujące...Ja jednak dzielnie staram się znaleźć coś, co stanie się pretekstem mojej wizyty w owej części miasta. Tym sposobem właśnie wygrzebałam wiatrak w Upminster, z którego podobno można zobaczyć panoramę Londynu z widokiem na Canary Wharf. A podobno dlatego, że ja zjawiłam się tam godzinę przed otwarciem i pocałowałam jedynie klamkę :( Ale za to miałam dużo radochy podczas podróży do domu, podróży metrem, które takim oszukanym metrem było, bo przez całą moją podróż było nad ziemią, a nie jak zazwyczaj pod, dziwna i śmieszna ta podróż była!





Cheerio,
Karolina x

17/05/2013

Marmite - do you love it?

As a part of my every-Friday-series, I want to show you Marmite today. That's a famous spread, which is made of yeast as a by-product while beer brewing. Does it sound horribly? Probably. Personally, I am not a big fan of Marmite, probably because of its salty flavour. Moreover, it looks like a thick paste almost like a polish and an intensive smell which stays in room for long after finishing the toast with the spread :D That product-legend, which was even a Christmas decoration in London, is not something I am keen on but I still recommend trying it, I assure you'll have a lot of fun! :)
I nearly forgot to mention a popular catchphrase which goes together with the spread: 'Love it or hate it'. There are really these two options possible, I haven't met anybody indifferent to Marmite's taste yet.

W ramach copiątkowej serii, dzisiaj zaprezentuję wam Marmite, czyli smarowidło do kanapek, będące wyciągiem drożdżowym, powstającym podczas warzenia piwa. Brzmi strasznie? Być może. Osobiście nie zasmakował mi Marmite, być może przez zbyt słonawy smak. Dodatkowo ma konsystencję gęstej pasty, aż chciałoby się powiedzieć, że do butów i bardzo intensywny zapach, który unosi się w powietrzu na długo po zjedzeniu tosta z ową pastą :D Produkt-legenda, który nawet zdobił ulice Londynu na Święta, nie podbił mojego serca, ale mimo to polecam spróbować, emocje gwarantowane! :)
A, no i nie bez powodu produkt reklamowany jest sloganem 'Love it or hate it', bo na prawdę możliwe są tylko dwie opcje - kochasz lub nie, nie spotkałam jeszcze nikogo neutralnego wobec smaku Marmite.





Cheerio,
Karolina x