Pages

30/05/2015

Amsterdam Jordaan

Nasza wędrówka po Amsterdamie dobiega dzisiaj końca. Pozostała mi do pokazania wam ostatnia porcja zdjęć. Tym razem wybierzemy się w okolicę zwaną Jordaan. Gdybym miała wybrać moje ulubione miejsce w całym Amsterdamie, to bez wahania wybrałabym właśnie to. Kiedyś dzielnica biedna, robotnicza, dziś bardziej modna. Znana jest z artystycznego klimatu, wielu fajnych knajpek i targów. To też dzielnica nad którą góruje wieża z kościoła Westerkerk (np. na drugim i trzecim zdjęciu), w którym to pochowany jest wielki Rembrandt. Taak, Jordaan ma niesamowity klimat, a jeszcze piękna dodają mu pnące się kwiaty i inne zieleniny po ścianach tamtejszych kamienic. Jeżeli więc nie byliście w tej części Amsterdamu, to mam nadzieję, że poniższe zdjęcia choćby trochę zachęcą was do zwiedzenia tej okolicy. A jeżeli byliście, to dajcie znać, czy Jordaan też was tak zauroczył jak mnie :)
***
Our journey across Amsterdam comes to an end today. I've got a very last part of photos to share with you. This time we are going to see the area called Jordaan. If I had to choose my favorite place in the whole city, I would do for Jordaan with no hesitation. In the past it was a poor, working-class district, now it's pretty posh. It's known for its artistic atmosphere with lots of nice cafes and markets. It's also an area where the skyline is dominated by the Westerkerk's tower (e.g. in the second or third picture). By the way, Westerkerk is a church in which the one and only Rembrandt was buried. Yeah, Jordaan has an amazing vibe. It's even more beautiful with all those flowers and other green stuff trailing over the walls. So if you haven't been to this part of Amsterdam, I hope that these photos will encourage you to do so. And if you were, make sure to share with me whether you were as charmed with Jordaan as I am.

Jordaan
Jordaan
Jordaan
Jordaan
Jordaan
Jordaan
Jordaan
Jordaan
Jordaan
Jordaan
Jordaan
Jordaan
Jordaan
Jordaan
Jordaan

Karolina

13/05/2015

Amsterdam Zuid

W zeszłym tygodniu zabrałam was na Museumplein, który jest fragmentem południowej części miasta, czyli Amsterdam Zuid. Przestrzeń od centrum do Museumplein jest przepełniona turystami, więc jeżeli chcecie poznać luźniejszą, swojską część miasta, to przejdźcie trochę dalej, w stronę południa właśnie. Tamtejsza dzielnica południowa Oud-Zuid, czyli Stare Południe, jest jedną z moich dwóch ulubionych części Amsterdamu (o drugiej napiszę następnym razem). Dlatego zabieram was tam dzisiaj, do miejsca idealnego na spacer, pełnego uroczych uliczek skąpanych w cieniu drzew oraz kamienic z czerwoną cegłą. No to podziwiajcie! :)
***
Last week I took you to the Museumplein which is a part of Amsterdam Zuid - South Amsterdam. A stretch from the city center to the Museumplein is full of tourists so if you are up to discover cozier, more intimate part of the city, please do stay tuned. I'd like to take for for a walk a but further, towards the south. Amsterdam's southern district Oud-Zuid - Old South, is one of my two favorite parts of Amsterdam (next time I'll write about the second one). That's why I want to present it to you. It's a perfect place for a walk that is full of charming streets. So please enjoy! :)

Amsterdam
Amsterdam
Amsterdam
Amsterdam
Amsterdam
Amsterdam
Amsterdam
Amsterdam
Amsterdam
Amsterdam
Amsterdam
Amsterdam
Amsterdam
Amsterdam
Pozdrawiam,
Karolina

09/05/2015

Museumplein, Amsterdam

Zabieram was dzisiaj w jedno z najbardziej turystycznych miejsc Amsterdamu, czyli na Museumplein, który jest ogromnym zielonym skwerem, przy którym znajdują się trzy najczęściej odwiedzane muzea miasta. Museumplein wykorzystywany jest jako miejsce pikników, w sobotnie przedpołudnia często widziałam tam panów grających w piłkę nożną, a w czasie Mundialu to właśnie tam był rozstawiony telebim i ogromna strefa kibica.
Zwiedzanie zacznijmy od Rijksmuseum (pamiętajcie, po holendersku "ij" czytamy jako "aj") - Muzeum Państwowego, które w swoich kolekcjach gromadzi masę obrazów holenderskiej szkoły - Jacoba van Ruisdaela, Rembrandta czy Vermeera. Są też eksponaty pochodzące z holenderskiego Złotego Wieku - naczynia domowe, tkaniny, meble. Jednak tym, co głównie przyciąga tutaj turystów jest Straż nocna, którą kiedyś popełnił Rembrandt van Rijn (i znów, "rajn").
***
Let me take you today to one of the most popular tourist destinations in Amsterdam which is the Museumplein. Basically, it's a huge green square surrounded by three most visited museums of the city. The Museumplein is a spot for picnics, in Saturday mornings there are often men playing football and during the World Cupit was a huge fan zone with big screen to watch games.
We'll start our tour in Rijksmuseum (remember, the Dutch "ij" is pronounce as English "I"). It's the National Museum which has in its collection plenty of paintings by fine Dutch artists like Jacob van Ruisdael, Rembrandt or Vermeer. There are also exhibits from the Dutch Golden Age - crockery, textiles and furniture. However, it seems the tourists go there mainly for the Night Watch which was painted by Rembrandt van Rijn.


Rijksmuseum
Rijksmuseum
Rijksmuseum
Rijksmuseum

Przy Museumplein znajduje się też Muzeum Van Gogha, które w czasie gdy mieszkałam w Amsterdamie, czyli od listopada 2013 do września 2014, było jakby przebudowywane. Wnętrze jednak działało normalnie i można było podziwiać słynne Słoneczniki. Choć miałam to szczęście, że czekałam na nie do kwietnia, bo zostały wypożyczone do National Gallery w Londynie...czyli miasta, w którym mieszkałam przed Amsterdamem. O, ironio!
***
In the Museumplein there is also the Van Gogh Museum. When I lived in Amsterdam from November 2013 to September 2014, a part of exterior was under refurbishment or something, however the interior was fine so I could see the famous Sunflowers. It's a kind of irony, though. I had to wait until April because that paining were rented to the National Gallery in London which was the place I lived in before I moved to Amsterdam. What fun!

Van Gogh

Trzecim muzeum w tej okolicy jest Stedelijk Museum, czyli Muzeum Miejskie. Znane jest ze swojej sporej kolekcji sztuki nowoczesnej. Uwielbiam tamtejszą kolekcję mebli, część z nich chętnie bym przygarnęła do siebie. Choć tym, co najbardziej intryguje jest budynek, który wygląda dość...ekstrawagancko i przypomina ogromną wannę.
***
The third museum in this area is the Stedelijk Museum - the Municipal Museum. It'ss known for its large collection of contemporary art. I love its pieces of furniture, I'd happily take some of them home with me. Although, what's the most intriguing is a way that building looks like...does it resemble a huge bathtub to you too?

Stedelijk Museum
Stedelijk Museum
Stedelijk Museum
Stedelijk Museum
Stedelijk Museum
Stedelijk Museum
Stedelijk Museum

Przy skwerze znajduje się również Królewska Sala Koncertowa, która za sprawą swojej akustyki, przez wielu uważana jest za trzecią najlepszą salę koncertową na świecie. I to było już ostatnie miejsce na dziś. Dajcie znać, czy byliście w tej okolicy i jakie były wasze wrażenia :)
***
There is also Royal Concert Hall in the square. It's considered by many to be the third best concert hall in the world due to its excellent acoustics. That's it for today. Let me know in the comment section below if you were in this area and how did you like it :) Bye!

Concertgebouw

Pozdrawiam,
Karolina

06/05/2015

Kaiser roll

Uwielbiam, gdy mój mózg płata mi figla i zaczyna łączyć totalnie przypadkowe informacje w logiczną całość. A jeżeli dotyczy to jedzenia, to cieszę się podwójnie, bo dzięki temu mam pretekst, by do was tutaj napisać. I stąd ta dzisiejsza opowieść o moim piekarniczym oświeceniu.
Wszystko zaczęło się od skojarzenia, że bułka kajzerka i Kaiser, czyli cesarz po niemiecku, brzmią tak bardzo podobnie do siebie. Poszperałam, by sprawdzić powiązanie tych słów i znalazłam coś ciekawego. Przede wszystkim, ojczyzną kajzerki jest Austria, a niektóre źródła wskazują dokładniej Wiedeń. Co do samej nazwy, to krążą o niej dwie legendy. Pierwsza z nich mówi, że był sobie wiedeński piekarz o nazwisku Kayser, który pewnego pięknego dnia w 1750 roku upiekł pierwszą kajzerkę w historii, która wszystkim przypadła do gustu i stała się bardzo popularna. Zaś według drugiej, bułka została nazwana na cześć cesarza Franciszka Józefa I, który akurat rządził w XVIII wieku, w czasach upieczenia pierwszej bułki. A że mowa tutaj o Austro-Węgrach, to kajzerka stała się popularna w całym królestwie i tak Polacy zajadali się kajzerką, w Chorwacji była kajzerica, a Węgrzy mieli császárzsemle.
No i przyznajcie, miałam w tej sprawie niezłego nosa.
***
I love when my brain plays tricks on me and merges totally random facts into a coherent whole. If that involves food, I'm even happier because it gives me an excuse to write something here. So let's start today's story about my baking enlightenment.
It all started with a thought that the name of Kaiser roll sounds so similar to German Kaiser which means an emperor. I rummaged here and there and look that I found. First of all, Kaiser rolls come from Austria. Some even say they are from Vienna precisely. When it comes to the name there are two legends. The first one says there was a baker in Vienna called Kayser who baked first roll in 1750. People turned out to love it and it became popular quite quickly. According to the second one, the roll was named to honor the Emperor Franz Joseph I who ruled over when somebody invented Kaiser roll. Bear in mind, we're talking about time in history when Austro-Hungarian Empire existed so Kaiser rolls became popular throughout the kingdom. That's why Poland eats kajzerka, Croatia has kajzerica, and the Hungarians bake császárzsemle.
Well, let's admit I had a nose in this case.

kaiser roll

Pozdrawiam,
Karolina

01/05/2015

Oost Amsterdam

Mam nadzieję, że wasz weekend majowy obfituje w odpoczynek i zabawę, a wszelkie obowiązki naukowe na chwilę przynajmniej odstawiliście w kąt :) Ja na przykład postanowiłam wpaść tutaj i zabierać was do wschodniej części Amsterdamu, którą odwiedziłam w czasie, gdy byłam tam au pair :) To też oznacza, że pozostały mi jeszcze dwie - Jordaan i Zuid, a które są moimi ulubionymi miejscówkami w całym mieście. Ale za nim o nich, to pospacerujemy sobie trochę po wschodniej części Amsterdamu.

A zaczniemy od przejścia z Dworca Głównego w stronę Centrum Nauki NEMO. Och, gdyby każde muzeum wyglądało tak jak NEMO, czy choćby Science Museum w Londynie, to byłoby pięknie. Wszystkiego tam można dotknąć, pobawić się często dziwnymi urządzeniami, przekonać się na własne oczy i ręce jak działa fizyka. Ale NEMO jest też prawdziwą perełką ze względu na taras widokowy, znajdujący się na dachu, z którego można podziwiać miasto. A, no i wejście na taras jest darmowe, zaś sam bilet do muzeum kosztuje 15 euro.
***
I hope your first weekend in May is full of rest and fun and you don’t really care about awaiting duties. :) Look at me, in between studying I decided to pop in here and take you to the eastern part of Amsterdam where I lived when I was the au pair :) Soon I’ll write about the remaining two areas - Jordaan and Zuid which also are my favorite parts of the city. Before that let’s have a short walk around the eastern Amsterdam.

We'll start by getting from the main railway station to the NEMO Science Centre. If every museum looked like NEMO, or like the Science Museum in London, the world would be beautiful. In those places you can touch literally everything, play with some strange devices, check with their own eyes and hands how the physics works. NEMO’s also a real gem because its observation deck located on the roof from which you can admire the skyline. There is a free entrance to the deck and the museum ticket costs 15 euros.

NEMO NEMO NEMO NEMO NEMO NEMO

Kolejnym miejscem w tej części Amsterdamu jest Tropenmuseum, a które ja absolutnie uwielbiam. W dosłownym tłumaczeniu z holenderskiego jest to etnograficzne muzeum krajów tropikalnych. I faktycznie stała wystawa dotyczy przede wszystkim kultury i sztuki, także ludowej, Azji i Afryki, a że chcę poznać jak najwięcej miejsc na świecie, to takie miejsce jest jakby namiastką :) Za każdym razem, gdy wybierałam się do Tropenmuseum, zostawiałam rower gdzieś w okolicy Nemo i pieszo pokonywałam całą aleję Plantage Middenlaan. Nie wiem, co takiego tam jest, ale bardzo mnie przyciąga tamtejsza okolica. Z resztą chciałabym tam kiedyś wrócić i wam ją dokładniej pokazać.
***
Another place in this part of Amsterdam is Tropenmuseum which I absolutely adore. If you translate the name from Dutch it’s an ethnographic museum about tropical countries. Its permanent exhibition focuses on art, culture and folk in Asia and Africa. As you know, I want to visit as many many places in the world as possible so such a place is like a nice start :) Every time I went to Tropenmuseum, I left my bike somewhere close to NEMO and walked down the Plantage Middenlaan avenue. I don’t know what exactly but there is something over there that makes me very attracted to the area. Anyway, I’d like to go back there and show you more of it.

Tropenmuseum Tropenmuseum Tropenmuseum Tropenmuseum

Zaraz obok NEMO znajduje się muzeum morskie Scheepvaartmuseum, które z pewnością będzie interesujące dla zainteresowanych tematem. Reszcie mogę w tajemnicy zdradzić, że jeżeli było się np. w muzeum morskim w londyńskim Greenwich, to każde kolejne odwiedzone muzeum w tym klimacie wyda wam się podobne do poprzedniego :)
*** 
Right next to NEMO there is the maritime museum - Scheepvaartmuseum. It’s a nice place for all those you interested in the topic. However, if you’ve ever been to any other maritime museum e.g. in Greenwich, London you may find all the others quite similar to the previous ones:)

IMG_1981a

A na zakończenie po prostu polecam spacer po wschodnim Amsterdamie, szczególnie w okolicy zoo Artis, gdyż jest tam ukrytych wiele skarbów jak zresztą w całym mieście. Ach, uwielbiam Amsterdam :D
*** 
At the very end I just want to recommend a walk in the east Amsterdam particularly around the zoo Artis because it’s a place with hidden gems. Oh, I love this city :D

Collage1 IMG_2996a IMG_2984a IMG_2966a IMG_2982a

Pozdrawiam
Bye
Karolina

29/03/2015

Spring design

Chyba najczęściej przeglądanymi przeze mnie hashtagami na instagramie są te związane z jedzeniem. Jakiś czas temu, widząc kolejny pięknie opakowany produkt, wpadłam na pewien pomysł. Skoro od czasu do czasu piszę tutaj posty lekko związane z food studies, to dodam tutaj serię, w której co jakiś czas będę dzieliła się z wami pięcioma pięknie opakowanymi produktami do zjedzenia. I co najważniejsze, będę starała się wybierać produkty, po które sama bym sięgnęła, gdybym tylko miała okazję.
Pierwszy wpis z tej serii zaczniemy od pięciu produktów, których wzory na opakowaniach kojarzą mi się z wiosną, są kolorowe, kwiatowe, optymistyczne.

A zaczniemy we Włoszech, gdzie Giulio Garzisi w te subtelne pudełka pakuje szafran. I biorąc pod uwagę fakt, że jest to najdroższa przyprawa świata, nie dziwi mnie, że taki produkt ma tak staranne opakowanie. Zauważcie, że całość jest dokładnie przemyślana, twórca zadbał o każdy, absolutnie każdy szczegół. Oprócz szafranu, dostajemy moździerz, tłuczek, pęsetkę. To opakowanie to istne dzieło sztuki. Nie wierzycie? To sami zobaczcie, co kryje się wewnątrz.

Garzisi source

Drugim produktem, który chcę wam dzisiaj pokazać, jest pochodzący z Danii Tempt Cider, czyli cydr opakowany w puszki i butelki z bardzo barwnymi, kwiecistymi etykietkami. Autorzy wzorów na opakowaniach mówią, że mają one wyglądać na tyle niewinnie, by skusić (czyli po angielsku tempt) klientów do zakupu i wypróbowania. Mnie najbardziej podoba się to zielone opakowanie, a wam? A tu kulisy powstawania pomysłu na wzór i ideę tego produktu.


I ponownie przenosimy się do Włoch, a dokładniej do Florencji, gdzie pomiędzy wąskimi uliczkami kryje się herbaciarnia Tealicious. Tym, co mnie absolutnie urzekło w saszetkach, do których pakowana jest tam herbata, jest legenda, na której zaznaczony jest rodzaj herbaty oraz temperatura i czas parzenia, czyż to nie wygląda przepięknie?


Teraz przyszedł czas na serię opakowań na czekoladki w luksusowym londyńskim domu handlowym Fortnum & Mason. Jeżeli byliście w Londynie i spacerowaliście po Piccadilly, to być może tam trafiliście, a jeżeli nie, to polecam wstąpić i pooglądać jakie cuda tam mają. No ale do rzeczy. Opakowania Fortnum & Mason są kolorowe, przepełnione przyrodniczymi motywami. Pudełka kojarzą mi się z moim tegorocznym kalendarzem, więc to chyba znak, że mam jakąś słabość do takich wzorów :)


A na zakończenie, coś bardzo uroczego. No tak, ale skoro z tym produktem mamy rozpoczynać dzień, to chyba musi być opakowany pozytywnie, tak aby reszta dnia była udana. A mowa tu o brytyjskich płatkach śniadaniowych firmy Dorset Cereals, których opakowania ewidentnie kojarzą mi się z wiosną. A do tego ta czarująca reklama - zajrzyjcie koniecznie.


To tyle na dziś! Dajcie znać, jak wam się podobają zarówno dzisiejsze opakowania, jak i cała seria :) 
Pozdrawiam,
Karolina :)