Pages

16/07/2013

Sunday trip to Brighton

When I compared London's weekend weather forecast with Brighton's one last Thursday, I knew I desperately have to get myself out of boiling, sultry London. Three days later, in the very early morning, I was already sitting on the train which took me to my adventure in the seaside paradise. I reached the beach at around 9 am which was still quite, however, people were slowly booking their own bit of pebbles since Brighton's beach is not sandy at all. I breathed in a lot of fresh air and set off to look around the shore, to see Brighton Pier and Brighton Eye, I mean Brighton Wheel. Pier turned out to be 524-metre-long wooden source of temptations based on funfair and food booths.

Gdy w zeszły czwartek porównałam prognozę pogody dla Londynu i Brighton, wiedziałam, że muszę w ciągu weekendu wydostać z upalnego, dusznego Londynu. Już trzy dni później, wczesnym niedzielnym rankiem, siedziałam w pociągu, który zabrał mnie ku przygodzie w nadmorskim raju. Na plażę dotarłam około 9 rano, więc było dość pusto, choć ludzie powoli rezerwowali sobie swój kawałek kamyków, bo plaża w Brighton ani trochę piaszczystą nie jest. Po chwili wdychania świeżego powietrza, udałam się na spacer po nabrzeżu, w okolicach Brighton Pier i Brighton Eye, w sensie Brighton Wheel. Pier, czyli molo, to 524 metry pokus w postaci wesołego miasteczka i budek z jedzeniem.










I am not a fan of boring basking in the sun so instead of going back to the beach, I went for an onward trip around the city. This is how I found the Royal Pavilion which used to be Prince Regent's seaside retreat. Officially, he was said to recover from illnesses in there but unofficially, it was a meeting place with her beloved woman.

Fanką wylegiwania się na plaży nie jestem, dlatego zamiast wrócić na plażę, udałam się na dalszą wycieczkę po mieście. Tym sposobem trafiłam do Royal Pavilion, czyli nadmorskiej rezydencji króla Jerzego IV, w której oficjalnie leczył się morskim, rześkim powietrzem, a nieoficjalnie spotykał się w niej ze swoją ukochaną.





It was quite warm in Brighton so I longed for something chilly to drink to be purely happy. The first place with cold drinks I found was a bubble tea café. I took a risk to tried fashionable bubble tea for the first time in my life and checked what the world is so crazy about. I picked green apple tea with black tapioka pearls, moreover I took pink strawberry pearls and rainbow jellies, I went the whole hog and chose big rainbow vomit! Later on, I came back to the park near Royal Pavilion where I sat in the shade, enjoyed my tea and witnessed the unusual shooting of two innocent little girls - check carefully the photo down below.

W Brighton było na tyle ciepło, że jedyne czego potrzebowałam do pełni szczęścia, było coś chłodnego do picia, a pierwszym miejscem jakie znalazłam był właśnie sklepik z modną obecnie bubble tea, zaryzykowałam - pierwszy raz piłam bubble tea - i postanowiłam sprawdzić, czym zachwycił się świat. Wybrałam herbatę o smaku zielonego jabłka z obowiązkowymi czarnymi kulkami tapioki, a dodatkowo wybrałam truskawkowe perełki i tęczowe galaretki, a co, jak rzygać tęczą, to na całego. Wróciłam do parku przy Royal Pavilion, gdzie rozsiadłam się na trawie i byłam świadkiem tej nietypowej strzelaniny - przyjrzyjcie się zdjęciu poniżej.




After a little while, I carried on with exploring the city and its colourful architecture. I even found Kensington Gardens which didn't resemble those in London, unfortunately. It's a name of the street there, not the name of the park like in London!
Po chwili przerwy udałam się na dalsze odkrywanie miasta i jego kolorowej architektury. Trafiłam nawet na Kensington Gardens, które nie przypominają jednak tych w Londynie. Dlaczego? Bo w Brighton to nazwa ulicy, a nie parku!







While strolling around, I bumped into the seagull which wanted to go into the dark, evil part of the city. Suddenly, she stopped and started to talk to herself about her existential dilemmas, insane.
Podczas przechadzki, spotkałam również mewę, która zmierzała w kierunku ciemnych stron miasta, jednakże na chwilę przed przejściem, zatrzymała się i zaczęła głośno myśleć, takie tam egzystencjalne rozterki miała.




It was late afternoon so I came back to the beach which was quite...crowded...

Było już późne popołudnie, więc udałam się jeszcze na chwilę na plażę, która miejscami była dość...zaludniona...





...and then I went to the station and finished my adventure in lovely Brighton.

...a potem udałam się na pociąg, kończąc tym samym moją przygodę w cudownym Brighton.



Cheerio,
Karolina x

11/06/2013

London Borough of Sutton

Carrying on with the story about southern London, I visited borough of Sutton last weekend where I found a scenic cottage with a rural name of Honeywood. Moreover, the neighbourhood around seems to be more like a rustic village than the outskirts of London. Inside the building, the museum of local history is housed. I wasn't that interested in the museum though but I came in. I couldn't regret that because I saw an absolutely gorgeous billiard table which is over one hundred years old! And as I really want to learn how to play billiards, that table seemed brilliant to me. What else, oh, the exhibition is also about people's war stories, wildlife in the local pond and agricultural history of the area.

Kontynuując relację z południa, na chwilę wpadłam również do gminy Sutton, gdzie trafiłam na malowniczą chatkę o sielskiej nazwie Honeywood. Dodatkowo, okolicę wokół niej wygląda bardziej jak wiejska osada niż obrzeża Londynu. W dworku mieści się teraz muzeum historii lokalnej, co niezbyt mnie interesuje lecz mimo to weszłam do środka. Nie pożałowałam, bo mogłam pozachwycać się przepięknym pokojem ze stołem bilardowym, a że chciałabym nauczyć się grać w bilard, to był to cudowny widok! A, no i stół ten ma ponad sto lat, a mimo to prezentuje się bosko. Oprócz tego, wystawa dotyczyła losów mieszkańców podczas wojny, flory i fauny jeziora obok i rolniczej przeszłości okolicy.






Cheerio,
Karolina x

10/06/2013

London Borough of Croydon

Last Saturday, I finally set off to southern part of London, to boroughs of Sutton (I will write about it next time) and Croydon. However, while doing my research, I realised there isn't anything in Croydon I am interested in and I can take a photo of it! It was such a terrible conclusion! So I decided to photograph the Clock Tower but it was surrounded by the scaffolding! That's why I bring a photo of a lovely tram (Croydon is a hub of London trams) as a proof I was there. As a big fan of trams, I was overjoyed during a ride! :D I think I must go for a longer tram trip one day...

W ostatnią sobotę wyruszyłam na południe Londynu, do gmin Sutton, o której napiszę kolejnym razem i Croydon. Podczas robienia research'u doszłam do smutnego wniosku, że w Croydon nie ma nic, co mnie interesuje, a czemu mogłabym zrobić zdjęcie jako dowód owej wizyty! Chciałam więc sfotografować wieżę ratuszową, ale cała otoczona była rusztowaniem, dlatego też przynoszę jedynie zdjęcie tramwaju, które jeżdżą sobie w Croydon. A jako fanka tramwajów, miałam mega frajdę podczas przejażdżki! :D Muszę kiedyś się wybrać w dłuższą podróż tramwajem...



What else...oh, I had a lunch with my friend in Croydon in Wagamama, a restaurant serving Japanese food. I had yaki soba there - noodles, chicken, shrimps, bean sprouts, spring onion, ginger, sesame...yummy!

Co jeszcze...a, w Croydon wybrałam się ze znajomym na lunch do Wagamamy, restauracji specjalizującej się w kuchni japońskiej, gdzie wybrałam yaki soba, czyli makaron, kurczak, krewetki, kiełki fasoli, cebula dymka, imbir, sezam...pycha!



Cheerio,
Karolina x

05/06/2013

London Borough of Barking&Dagenham

As the next part of my trip to eastern part of London, I am taking you to the next place I visited that day. In Barking&Dagenham I chose to visit Valence House which turns out to be the only one manor house which survived! And there were five such houses in the whole borough in Medieval times, isn't that amazing? Nowadays, there is a really lovely exhibition about local history inside the house. What a shame that place is not visited by crowds of tourists! On Saturday afternoon, I was the only visitor in the house. Anyway, I really recommend that place if you're nearby.

Kontynuując moją relację z wycieczki na wschód Londynu, przenosimy się teraz do kolejnego miejsca, które odwiedziłam owego dnia. W gminie Barking&Dagenham wybrałam sobie Valence House, który, jak się okazało, jest jedynym zachowanym dworem z pięciu, które funkcjonowały na tym terenie w średniowieczu. W dworku mieści się teraz muzeum historii lokalnej, które oferuje świetnie przygotowaną wystawę! Nie jest to miejsce odwiedzane masowo przez turystów, w sobotnie południe byłam jedyną zwiedzającą lecz jeżeli ktoś przy okazji będzie przejeżdżał, to gorąco polecam wizytę w Valence House.



On the staircase's walls you can see distinctive citizns of the borough:

Na ścianach klatki schodowej znajdują się charakterystycznych mieszkańców gminy:




There is a nice trail with a whale prepared for children which shows some curiosities:

Dla dzieci przygotowany został szlak z wielorybkiem, który przedstawia różne ciekawoski:






We can find out that the first female pipe band was set up in the borough:

Dowiadujemy się również, że na terenie gminy powstał pierwszy na świecie zespół pań grających na dudach:




Cheerio,
Karolina x

03/06/2013

London Borough of Havering

As you can notice in the title, I'm visiting currently those totally non-tourist parts of London which most people in the world definitely haven't even heard of! The truth is, which you should really accept, those not-well-known-boroughs are not very...interesting. However, with all my pluck, I still try to find something nice or not-so-nice to see and make that a reason of visiting that part of London. This is why I dug the Upminster Windmill up, which you can supposedly see Canary Wharf from. Supposedly because I got there one hour before the opening time so it didn't make sense to wait for so long :( Anyway, I had loads of fun on the way back, during the tube journey which wasn't so undergroundish as it should be! The tube was over the ground on my whole route! It was quite funny and weird at a time!

Jak można zauważyć po tytule, jestem na etapie odwiedzania tych totalnie nie-turystycznych części Londynu, o których istnieniu pewnie większość świata nawet nie słyszała. No i nie ma się co oszukiwać, gminy nie znane turystom zagranicznym, nie są zbytnio...interesujące...Ja jednak dzielnie staram się znaleźć coś, co stanie się pretekstem mojej wizyty w owej części miasta. Tym sposobem właśnie wygrzebałam wiatrak w Upminster, z którego podobno można zobaczyć panoramę Londynu z widokiem na Canary Wharf. A podobno dlatego, że ja zjawiłam się tam godzinę przed otwarciem i pocałowałam jedynie klamkę :( Ale za to miałam dużo radochy podczas podróży do domu, podróży metrem, które takim oszukanym metrem było, bo przez całą moją podróż było nad ziemią, a nie jak zazwyczaj pod, dziwna i śmieszna ta podróż była!





Cheerio,
Karolina x

17/05/2013

Marmite - do you love it?

As a part of my every-Friday-series, I want to show you Marmite today. That's a famous spread, which is made of yeast as a by-product while beer brewing. Does it sound horribly? Probably. Personally, I am not a big fan of Marmite, probably because of its salty flavour. Moreover, it looks like a thick paste almost like a polish and an intensive smell which stays in room for long after finishing the toast with the spread :D That product-legend, which was even a Christmas decoration in London, is not something I am keen on but I still recommend trying it, I assure you'll have a lot of fun! :)
I nearly forgot to mention a popular catchphrase which goes together with the spread: 'Love it or hate it'. There are really these two options possible, I haven't met anybody indifferent to Marmite's taste yet.

W ramach copiątkowej serii, dzisiaj zaprezentuję wam Marmite, czyli smarowidło do kanapek, będące wyciągiem drożdżowym, powstającym podczas warzenia piwa. Brzmi strasznie? Być może. Osobiście nie zasmakował mi Marmite, być może przez zbyt słonawy smak. Dodatkowo ma konsystencję gęstej pasty, aż chciałoby się powiedzieć, że do butów i bardzo intensywny zapach, który unosi się w powietrzu na długo po zjedzeniu tosta z ową pastą :D Produkt-legenda, który nawet zdobił ulice Londynu na Święta, nie podbił mojego serca, ale mimo to polecam spróbować, emocje gwarantowane! :)
A, no i nie bez powodu produkt reklamowany jest sloganem 'Love it or hate it', bo na prawdę możliwe są tylko dwie opcje - kochasz lub nie, nie spotkałam jeszcze nikogo neutralnego wobec smaku Marmite.





Cheerio,
Karolina x

12/05/2013

London Borough of Barnet

According to my ambitious plan for sightseeing London, it was high time to visit Barnet where the Royal Air Force Museum is located. I certainly wouldn't have visited that museum if it weren't for my goal of visiting something in every Borough of London. To be honest, I have little interest in aviation, though I do know three phrases: airliner, safe landing and turbulence. However, taking London's museums' level into consideration, their interactive equipment and eagerness for involving visitors, I really expected something spectacular and...I wasn't disappointed. They have a fair collection of different planes which you just look at, some information about air forces in England but also there are a few things you can touch, sit in and even enter the flying boat!

Zgodnie z moim bardzo ambitnym planem zwiedzania Londynu, przyszedł czas na odwiedziny w Barnet, gdzie znajduje się właśnie Royal Air Force Museum, którego z pewnością nie odwiedziłabym, gdyby nie mój ambitny plan zobaczenia czegoś w każdej gminie. Moje zainteresowanie lotnictwem ogranicza się do znajomości wyrażeń: samolot pasażerski, bezpieczne lądowanie i turbulencje, ale znając poziom londyńskich muzeów, ich  interaktywność i chęć zaangażowania odbiorców, spodziewałam się fajerwerków i raczej się nie zawiodłam. Oprócz pokaźnej kolekcji samolotów różnego rodzaju, które po prostu się ogląda, dużej ilości wiedzy na temat historii angielskich sił powietrznych, jest też parę eksponatów, które można dotknąć, usiąść w środku, a także wejść do wnętrza łodzi latającej!




The man on the photo below is Louis Blériot, the man who made a first flight over English Channel in the history in a monoplane, a plane with two wings only, which was built by him.
Pan na zdjęciu poniżej to nie kto inny jak sam Louis Blériot, pan, który jako pierwszy przeleciał nad Kanałem La Manche samolotem z dwoma skrzydłami, samolotem, który wcześniej sam skonstruował.










I'm pretty sure that most of you didn't know that during one of Winston Churchill's war speeches the cuddly panda was his loyal companion.

Jestem pewna, że większość z was nie wiedziała, że podczas jednego z wojennych przemówień Winstona Churchilla, jego wierną towarzyszką była maskotka pandy.




This is a part of the plane you can sit down in. Moreover, you can turn all those knobs, buttons and levers. Bear in mind, some of them make a real result - e.g. move a tiny part on the tail or something like that. It's such a fun to move a knob and look for a thing we have just turned on.

A to właśnie fragment samolotu, w którym można usiąść, poprzekręcać te wszystkie gałki, guziki, dźwignie i co najważniejsze, a część z nich wywołuje faktyczny efekt - np. przekręcenie lotki na skrzydle, mega zabawne jest uruchomienie czegoś i szukanie co tak na prawdę zadziałało!



Grahame Park Way, 
London NW9 5LL

Cheerio,
Karolina

26/04/2013

St George's Day

Those of you, who are interested in the United Kingdom's history, will definitely know that each country has separate patron. I am going to focus on Saint George today who is England's patron. His festival takes place on 23 April which, as you can easily count, was a few days ago. That's why, there was a large, common feast for celebratory on Trafalgar Square in London; food was literally overflowing around the square. You should really ask why! Once upon a time, centuries ago some courageous aristocrats decided that the best way of celebrating St. George's death is to throw a party which they called feast with loads, loads of food. So here it is. Nowadays English people celebrate that day by common feasts and hanging up England's flag. A few years ago men still used to insert a rose, which is a symbolic flower of England, into their buttonholes; that custom is really rare currently.
PS: Can you see the dragon writhing around the fork? Bear in mind, that it's not only a funny decoration but also reference to the legend in which St George fought with the dragon and won that fight.

Jeżeli interesujecie się historią Zjednoczonego Królestwa, to pewnie wiecie, że każdy z krajów je tworzących ma odrębnego patrona. Dzisiaj skupię się św. Jerzym, patronie Anglii, którego wspomnienie obchodzone jest 23 kwietnia, co, jak można łatwo policzyć, miało miejsce parę dni temu. Z tejże okazji na Trafalgar Square w Londynie zapanowała powszechna uczta, jedzenie przelewało się, a raczej przerzucane było strumieniami. Dlaczego? Ano dlatego, że w bardzo odległych czasach, mężni arystokraci stwierdzili, że jak świętować śmierć Jerzego, to tylko poprzez imprezkę, z ogromną furą jedzenia, którą dla niepoznaki określali ucztą. No to mamy - obecnie święto św. Jerzego obchodzi się poprzez masowe jedzenie i wywieszenie flagi Anglii. Parę lat temu jeszcze mężczyźni instalowali różę, symbol kwiatowy Anglii, w butonierce, lecz ten zwyczaj jest obecnie rzadkością.
PS: Widzicie smoka wijącego się wokół widelca? To nie tylko śmieszny element dekoracyjny ale też nawiązanie do legendy, według której to Jerzy walczył raz ze smokiem i ową walkę wygrał.





As a part of the feast, I chose a scotch egg to try. To prepare that all you need to do is to fry a hard-boiled egg coated with in mince and breadcrumbs. Such eggs are a popular snack which served cold and eaten in pubs or on picnics. My scotch egg was pretty good but I think it would be much much better if they were served hot.

W ramach uczty, zdecydowałam się na spróbowanie scotch egg, czyli jajka na twardo otulonego mięsem mielonym i panierką, usmażonego w głębokim tłuszczu. Takie jajeczka są popularną przekąską na zimno, jedzone w pubach czy na piknikach. Moje scotch egg było okej, choć myślę, że lepszy efekt byłby, gdyby były one jedzone na ciepło.



Cheerio,
Karolina