Pages

05/06/2013

London Borough of Barking&Dagenham

As the next part of my trip to eastern part of London, I am taking you to the next place I visited that day. In Barking&Dagenham I chose to visit Valence House which turns out to be the only one manor house which survived! And there were five such houses in the whole borough in Medieval times, isn't that amazing? Nowadays, there is a really lovely exhibition about local history inside the house. What a shame that place is not visited by crowds of tourists! On Saturday afternoon, I was the only visitor in the house. Anyway, I really recommend that place if you're nearby.

Kontynuując moją relację z wycieczki na wschód Londynu, przenosimy się teraz do kolejnego miejsca, które odwiedziłam owego dnia. W gminie Barking&Dagenham wybrałam sobie Valence House, który, jak się okazało, jest jedynym zachowanym dworem z pięciu, które funkcjonowały na tym terenie w średniowieczu. W dworku mieści się teraz muzeum historii lokalnej, które oferuje świetnie przygotowaną wystawę! Nie jest to miejsce odwiedzane masowo przez turystów, w sobotnie południe byłam jedyną zwiedzającą lecz jeżeli ktoś przy okazji będzie przejeżdżał, to gorąco polecam wizytę w Valence House.



On the staircase's walls you can see distinctive citizns of the borough:

Na ścianach klatki schodowej znajdują się charakterystycznych mieszkańców gminy:




There is a nice trail with a whale prepared for children which shows some curiosities:

Dla dzieci przygotowany został szlak z wielorybkiem, który przedstawia różne ciekawoski:






We can find out that the first female pipe band was set up in the borough:

Dowiadujemy się również, że na terenie gminy powstał pierwszy na świecie zespół pań grających na dudach:




Cheerio,
Karolina x

03/06/2013

London Borough of Havering

As you can notice in the title, I'm visiting currently those totally non-tourist parts of London which most people in the world definitely haven't even heard of! The truth is, which you should really accept, those not-well-known-boroughs are not very...interesting. However, with all my pluck, I still try to find something nice or not-so-nice to see and make that a reason of visiting that part of London. This is why I dug the Upminster Windmill up, which you can supposedly see Canary Wharf from. Supposedly because I got there one hour before the opening time so it didn't make sense to wait for so long :( Anyway, I had loads of fun on the way back, during the tube journey which wasn't so undergroundish as it should be! The tube was over the ground on my whole route! It was quite funny and weird at a time!

Jak można zauważyć po tytule, jestem na etapie odwiedzania tych totalnie nie-turystycznych części Londynu, o których istnieniu pewnie większość świata nawet nie słyszała. No i nie ma się co oszukiwać, gminy nie znane turystom zagranicznym, nie są zbytnio...interesujące...Ja jednak dzielnie staram się znaleźć coś, co stanie się pretekstem mojej wizyty w owej części miasta. Tym sposobem właśnie wygrzebałam wiatrak w Upminster, z którego podobno można zobaczyć panoramę Londynu z widokiem na Canary Wharf. A podobno dlatego, że ja zjawiłam się tam godzinę przed otwarciem i pocałowałam jedynie klamkę :( Ale za to miałam dużo radochy podczas podróży do domu, podróży metrem, które takim oszukanym metrem było, bo przez całą moją podróż było nad ziemią, a nie jak zazwyczaj pod, dziwna i śmieszna ta podróż była!





Cheerio,
Karolina x

17/05/2013

Marmite - do you love it?

As a part of my every-Friday-series, I want to show you Marmite today. That's a famous spread, which is made of yeast as a by-product while beer brewing. Does it sound horribly? Probably. Personally, I am not a big fan of Marmite, probably because of its salty flavour. Moreover, it looks like a thick paste almost like a polish and an intensive smell which stays in room for long after finishing the toast with the spread :D That product-legend, which was even a Christmas decoration in London, is not something I am keen on but I still recommend trying it, I assure you'll have a lot of fun! :)
I nearly forgot to mention a popular catchphrase which goes together with the spread: 'Love it or hate it'. There are really these two options possible, I haven't met anybody indifferent to Marmite's taste yet.

W ramach copiątkowej serii, dzisiaj zaprezentuję wam Marmite, czyli smarowidło do kanapek, będące wyciągiem drożdżowym, powstającym podczas warzenia piwa. Brzmi strasznie? Być może. Osobiście nie zasmakował mi Marmite, być może przez zbyt słonawy smak. Dodatkowo ma konsystencję gęstej pasty, aż chciałoby się powiedzieć, że do butów i bardzo intensywny zapach, który unosi się w powietrzu na długo po zjedzeniu tosta z ową pastą :D Produkt-legenda, który nawet zdobił ulice Londynu na Święta, nie podbił mojego serca, ale mimo to polecam spróbować, emocje gwarantowane! :)
A, no i nie bez powodu produkt reklamowany jest sloganem 'Love it or hate it', bo na prawdę możliwe są tylko dwie opcje - kochasz lub nie, nie spotkałam jeszcze nikogo neutralnego wobec smaku Marmite.





Cheerio,
Karolina x

12/05/2013

London Borough of Barnet

According to my ambitious plan for sightseeing London, it was high time to visit Barnet where the Royal Air Force Museum is located. I certainly wouldn't have visited that museum if it weren't for my goal of visiting something in every Borough of London. To be honest, I have little interest in aviation, though I do know three phrases: airliner, safe landing and turbulence. However, taking London's museums' level into consideration, their interactive equipment and eagerness for involving visitors, I really expected something spectacular and...I wasn't disappointed. They have a fair collection of different planes which you just look at, some information about air forces in England but also there are a few things you can touch, sit in and even enter the flying boat!

Zgodnie z moim bardzo ambitnym planem zwiedzania Londynu, przyszedł czas na odwiedziny w Barnet, gdzie znajduje się właśnie Royal Air Force Museum, którego z pewnością nie odwiedziłabym, gdyby nie mój ambitny plan zobaczenia czegoś w każdej gminie. Moje zainteresowanie lotnictwem ogranicza się do znajomości wyrażeń: samolot pasażerski, bezpieczne lądowanie i turbulencje, ale znając poziom londyńskich muzeów, ich  interaktywność i chęć zaangażowania odbiorców, spodziewałam się fajerwerków i raczej się nie zawiodłam. Oprócz pokaźnej kolekcji samolotów różnego rodzaju, które po prostu się ogląda, dużej ilości wiedzy na temat historii angielskich sił powietrznych, jest też parę eksponatów, które można dotknąć, usiąść w środku, a także wejść do wnętrza łodzi latającej!




The man on the photo below is Louis Blériot, the man who made a first flight over English Channel in the history in a monoplane, a plane with two wings only, which was built by him.
Pan na zdjęciu poniżej to nie kto inny jak sam Louis Blériot, pan, który jako pierwszy przeleciał nad Kanałem La Manche samolotem z dwoma skrzydłami, samolotem, który wcześniej sam skonstruował.










I'm pretty sure that most of you didn't know that during one of Winston Churchill's war speeches the cuddly panda was his loyal companion.

Jestem pewna, że większość z was nie wiedziała, że podczas jednego z wojennych przemówień Winstona Churchilla, jego wierną towarzyszką była maskotka pandy.




This is a part of the plane you can sit down in. Moreover, you can turn all those knobs, buttons and levers. Bear in mind, some of them make a real result - e.g. move a tiny part on the tail or something like that. It's such a fun to move a knob and look for a thing we have just turned on.

A to właśnie fragment samolotu, w którym można usiąść, poprzekręcać te wszystkie gałki, guziki, dźwignie i co najważniejsze, a część z nich wywołuje faktyczny efekt - np. przekręcenie lotki na skrzydle, mega zabawne jest uruchomienie czegoś i szukanie co tak na prawdę zadziałało!



Grahame Park Way, 
London NW9 5LL

Cheerio,
Karolina

26/04/2013

St George's Day

Those of you, who are interested in the United Kingdom's history, will definitely know that each country has separate patron. I am going to focus on Saint George today who is England's patron. His festival takes place on 23 April which, as you can easily count, was a few days ago. That's why, there was a large, common feast for celebratory on Trafalgar Square in London; food was literally overflowing around the square. You should really ask why! Once upon a time, centuries ago some courageous aristocrats decided that the best way of celebrating St. George's death is to throw a party which they called feast with loads, loads of food. So here it is. Nowadays English people celebrate that day by common feasts and hanging up England's flag. A few years ago men still used to insert a rose, which is a symbolic flower of England, into their buttonholes; that custom is really rare currently.
PS: Can you see the dragon writhing around the fork? Bear in mind, that it's not only a funny decoration but also reference to the legend in which St George fought with the dragon and won that fight.

Jeżeli interesujecie się historią Zjednoczonego Królestwa, to pewnie wiecie, że każdy z krajów je tworzących ma odrębnego patrona. Dzisiaj skupię się św. Jerzym, patronie Anglii, którego wspomnienie obchodzone jest 23 kwietnia, co, jak można łatwo policzyć, miało miejsce parę dni temu. Z tejże okazji na Trafalgar Square w Londynie zapanowała powszechna uczta, jedzenie przelewało się, a raczej przerzucane było strumieniami. Dlaczego? Ano dlatego, że w bardzo odległych czasach, mężni arystokraci stwierdzili, że jak świętować śmierć Jerzego, to tylko poprzez imprezkę, z ogromną furą jedzenia, którą dla niepoznaki określali ucztą. No to mamy - obecnie święto św. Jerzego obchodzi się poprzez masowe jedzenie i wywieszenie flagi Anglii. Parę lat temu jeszcze mężczyźni instalowali różę, symbol kwiatowy Anglii, w butonierce, lecz ten zwyczaj jest obecnie rzadkością.
PS: Widzicie smoka wijącego się wokół widelca? To nie tylko śmieszny element dekoracyjny ale też nawiązanie do legendy, według której to Jerzy walczył raz ze smokiem i ową walkę wygrał.





As a part of the feast, I chose a scotch egg to try. To prepare that all you need to do is to fry a hard-boiled egg coated with in mince and breadcrumbs. Such eggs are a popular snack which served cold and eaten in pubs or on picnics. My scotch egg was pretty good but I think it would be much much better if they were served hot.

W ramach uczty, zdecydowałam się na spróbowanie scotch egg, czyli jajka na twardo otulonego mięsem mielonym i panierką, usmażonego w głębokim tłuszczu. Takie jajeczka są popularną przekąską na zimno, jedzone w pubach czy na piknikach. Moje scotch egg było okej, choć myślę, że lepszy efekt byłby, gdyby były one jedzone na ciepło.



Cheerio,
Karolina

25/04/2013

St. Patrick's Day

When I was going through my folder with photos from London, I realised I have a really terrible backlog with posting my notes about London for you. So that's the reason why I am starting an intense action of catching up with everything I experiences here from St. Patrick's Day which takes place, as you definitely know, on March 17th. I have never had a chance to celebrate that day until this year so I accurately observed London streets on St. Patrick's Day. I noticed a lot of interesting fancy dress, I saw a parade and listened in to the conversation made by two women. Their summary of St. Patrick's Day makes me laugh even to this day. It went more or less like that: 'I don't really know exactly what that St. Patrick's Day is all about but what I know for sure is the fact that people put something green on and get really really drunk then'. Well, it's high time to move on to the photos from the parade on which St. Patrick poped in:

Przeglądając mój zacnie rozrastający się folder ze zdjęciami z Londynu, uświadomiłam sobie, że mam potworne zaległości z pokazywaniem wam owych zdjęć, dlatego też rozpoczynam dzisiaj akcję wielkiego nadrabiania od paru zdjęć z Dnia św. Patryka, który jak pewnie wiecie miał miejsce 17 marca. Nie miałam nigdy okazji świętować tego dnia aż do tego roku, więc wnikliwym okiem obserwowałam ulice Londynu tego dnia. Zauważyłam wiele ciekawych przebrań, zobaczyłam paradę na cześć św. Patryka i podsłuchałam, o ja niegodna, rozmowę dwóch kobiet, której podsumowanie całego tego dnia wywołuje u mnie salwę śmiechu, brzmiało ono mniej więcej tak: "Nie wiem dokładnie co to jest ten Dzień św. Patryka, ale z tego co zauważyłam, to chodzi o to, aby założyć coś zielonego i się porządnie upić". Przejdźmy więc do zdjęć z parady. Na którą to wpadła gwiazda wieczoru - św. Patryk:





Those of you who watched the London Summer Olympics opening ceremony last year, will probably recognize that group of people because they were a part of the section with industrial revolution there:

Ci z was którzy oglądali ceremonię otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Londynie w minionym roku, pewnie rozpoznają ową grupkę, gdyż to te same osoby, które występowały w części z rewolucją przemysłową:





'I solemnly swear that I am up to no good.' said Elf while playing with his trumpet:

"Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego." powiedział Elf bawiąc się trąbką:



Cheerio,
Karolina x

21/04/2013

London Marathon 2013

I bet some of you has probably heard of a marathon taking place in London today. A lot of brave people walked out of their houses and ran in the marathon to overcome personal weaknesses and raise money for charities. There were people wearing classical sports kits, as well as dozens of people were running in...those really extraordinary costumes. I jog for a little while and I understand how challenging it is to run...but running that distance in those fancy dress I will show you in a minute...they are real heroes to me...as long as they finished the race! Well done people!

Część z was pewnie słyszała, że dzisiaj w Londynie miejsce miał maraton. Na ulice miasta wybiegło dzisiaj mnóstwo ludzi, chcąc zebrać pieniądze na cele charytatywne. Oprócz osób w klasycznych strojach sportowych, było kilkadziesiąt osób biegnących w...dość nietypowym przebraniu. Ja sama od pewnego czasu biegam i rozumiem jakim wyzwaniem jest przebiegnięcie 42 kilometrów...ale przebiegnięcie tego dystansu w strojach jakie pokażę wam za chwilę...kapelusze z głów, to są prawdziwi bohaterowie...o ile dobiegi do mety! Brawa dla uczestników!

















Cheerio,
Karolina

17/04/2013

Just improve yourself!

My entry today is more a summary of my really ambitious plan than a high-value, miraculous handbook about improving  our lives. However, I truly hope that I will come up with some very useful and precious conclusions as the time goes by and which I will be proud to share with you.

Without beating around the bush, I must admit that previous winter was quite fatal for me. Grey-ish, gloomy and depressing atmosphere of wintery London made me terribly bone idle. I made some unfavourable habits which I would like to get rid of. Although, I wasn't a role model of productive life before but it definitely wasn't as dramatic as now either. That's why I decided to divide my battle for effective life into a couple of 30 days challenges.

Every 30 days I'm going to swap my current not-that-good habit into more beneficial to me or get into completely new one. I chose something dear to my heart as a first thing to change - I would like to learn languages regularly. From 15th of April to 14th of May I want to spend 30 minutes a day learning English during the first half of the arranged time and German during the other half. It's the third day of my challange today and everything is going really successfully so far. How will my action finish? We'll see, though I really hope it will help me improve some things though to make my life more valuable.

Mój dzisiejszy wpis to bardziej skrót telegraficzny mojego ambitnego planu niż pełnowartościowy cud-poradnik w kwestii  ulepszenia siebie. Mam nadzieję jednak, że z czasem będę odkrywyczynią paru wartościowych wniosków, którymi będę mogła się z wami podzielić.

Bez owijania w bawełnę przyznaję, że miniona zima okazała się dla mnie dość zgubna. Szarobura aura zimowego Londynu bardzo, ale to bardzo wpłynęła na moje rozleniwienie, przez co namnożyły się u mnie niekorzystne nawyki. Choć, nie powiem, abym i przed nią byłam przykładem efektywnego życia, nie, ale ta tak dramatycznie jak teraz to na pewno nie było. Stąd też mój pomysł, by swoją walkę o produktywne życie odbyć w postaci 30-dniowych wyzwań.

Co 30 dni będę starała się wymienić obecny nie-taki-dobry nawyk na korzystniejszy dla mnie czy też wyrobić sobie nowy. Na pierwszy ogień wybrałam coś bliskie memu sercu - regularną naukę języków obcych. Od 15 kwietnia do 14 maja, codziennie, chcę spędzić 30 minut na nauce angielskiego przez połowę wyznaczonego czasu oraz na nauce niemieckiego przez drugą połowę. Dzisiaj jest trzeci dzień mojego wyzwania i jak na razie, na szczęście, wszystko idzie zgodnie z planem. Jak moja akcja się zakończy? Zobaczymy, mam jednak nadzieję, że pomoże mi ona to i owo zmienić, by żyło mi się bardziej wartościowo.



Cheerio,
Karolina