Pages

16/09/2013

Kołobrzeg

Undoubtedly, autumn is coming slowly. It's right time to look back on summer time when I went to Polish seaside. I went to Kołobrzeg at the end of August. All I wanted was to visit my Internet pen friend who I know for 8 years already and haven't' met her until this year. It was a very inspiring, edifying and super funny meeting. Oh, I breathed in some air full of iodine too. What's more, the holiday season is nearly finished at the end of September so I could easily delight in empty beaches, relax in a peaceful atmosphere and breath in all of the healthy air. My little trip gave me a satisfying rest because of the great weather and brilliant company.
***
Jesień powoli zaczyna doskwierać, więc to dobry moment na wspomnienie lata i mojego wyjazdu na nadmorską przygodę, ahoj. Pod koniec sierpnia w końcu wybrałam się do Kołobrzegu, by spotkać się z moją dotychczas internetową znajomą, z którą utrzymywałam kontakt od 8 lat, a dopiero teraz miałyśmy okazję się zobaczyć i było mega super fajnie. A no i też powdychałam powietrze wypełnione jodem. Koniec sierpnia to już prawie koniec sezonu, więc mogłam rozkoszować się pustymi plażami, spokojnie wypoczywać i wdychać całe to świeże powietrze. Pogoda i towarzystwo dopisały, a nawet tak krótki wyjazd był miłą odskocznią.

IMG_0328a
IMG_0630a
IMG_0621a
IMG_0603a
IMG_0611a
IMG_0613a

Besides pure tanning time on a beach, which I didn't have at all, I walked so so much around the city with my friend. We had a little trip to the local harbour and many parks. I saw local made-out-of-stone turtle, lighthouse. The funniest thing was a brine spring where citizens take water from to make pickles!
***
Oprócz samego siedzenia na plaży, którego było na prawdę mało, pobujałam się dużo po mieście razem ze znajomą. Zrobiłyśmy wycieczkę do portu, wielu parków, zobaczyłam kołobrzeskiego żółwia, latarnię, a nawet źródełko z solanką, z którego mieszkańcy pobierają wodę do kiszenia ogórków!

PicMonkey Collage1
IMG_0335a
IMG_0342a
IMG_0368a
IMG_0390a
IMG_0392a
IMG_0402a
IMG_0418a
IMG_0408a
IMG_0419a
PicMonkey Collage2
IMG_0420a
IMG_0429a
IMG_0538a
IMG_0548a
IMG_0582a
IMG_0660a

Moreover, we went to the observation decks located on the 12th floor in one of the holiday resorts in order to check how far we can see the sea. The second photo can proven that we went for a really tiring bike journey which turned out to be bad for our bodies. However, we rode for over 20 kilometres that day which was brilliant, wasn't it.
***
Wspięłyśmy się również na jeden z tarasów widokowych na 12. piętrze jednego z ośrodków wczasowych i sprawdziłyśmy jak daleko nasz wzrok sięga, co obrazuje pierwsze zdjęcie poniżej, drugie zaś jest dowodem, że wybrałyśmy się na bardzo męczącą wycieczkę rowerową, która okazała się zgubna dla naszych organizmów. No ale bądź, co bądź przejechałyśmy ponad 20 kilometrów!

IMG_0574a
IMG_0585a

I also met my befriended models - seagulls, they told me to send their love to all my readers.
***
Spotkałam się również z moimi zaprzyjaźnionymi modelkami - mewami, kazały pozdrowić wszystkich czytelników.

IMG_0710a
IMG_0444a

It's nearly the end of my seaside story so it's a good moment to show you the most beautiful sandcastle in the world you have ever seen. There is no better place to play with sand than a beach full of wet sand. In the first photo below you can see the outstanding architectural masterpiece made my me. While the second photo below depicts an average, random, casual sandcastle I saw while wandering around the beach. It's not that brilliant as mine. You have to admit it.
***
Powoli zbliżam się do końca mojej relacji, więc to dobry moment na zaprezentowanie najpiękniejszego zamku z piasku na świecie i jego marnej podróbki. Nie ma lepszego miejsca na zabawę piaskiem niż nadmorska plaża pełna mokrego piasku, dlatego też pierwsze zdjęcie poniżej pokazuje moje wybitne dzieło architektoniczne. Zaś drugie zdjęcie ukazuje przeciętny zamek, który zobaczyłam podczas spaceru po plaży, ale on nie dorasta mojemu zamczysku do pięt. Sami przyznajcie.

IMG_0683a
IMG_0450a

I'm about to finish my post with some lovely photos to cheer everybody up. My friend and I went to marvel at the setting sun romantically one evening. I think I could live at the seaside for such views, however, loads of tourists are not encouraging.
***
A na zakończenie, na poprawę humoru, zostawiłam takie oto widoczki z zachodu słońca, który romantycznie popodziwiałam ze znajomą. Dla takich widoków mogłabym mieszkać nad morzem, bo jakoś tabuny turystów co roku mnie nie przekonują.

IMG_0517a
IMG_0503a
IMG_0509a
IMG_0531a

Cheerio,
Karolina x

26/08/2013

Lego Photography

In a few hours, I will already be on my way at the seaside but before I leave, I would like to show you some, I hope funny, photos. I was in London yet when I came across a lovely Lego-Batman figure while cleaning up children's toys which I took a photo of. After I came home in Poland, I thought of preparing a mini-series of Lego photos with figures of mine. I found some figures buried under a huge heap of dust in the attic. I prepared them, cleaned and stuff. Then I had loads of fun while snapping those photos so I really hope they will make you laugh too. Fine, it's time to go now, enjoy the photos and see you next week with my post about my trip to Polish seaside!
***
 Za parę godzin będę już w drodze nad morze, lecz przed moim wyjazdem chciałabym pokazać wam niniejsze zdjęcia. Jeszcze w Londynie, podczas ogarniania zabawek dzieci, wśród gratów Francka znalazłam uroczego Lego-Batmana, któremu cyknęłam szybko zdjęcie. Po przyjeździe do Polski, przypomniałam sobie, że ja sama przecież posiadam gdzieś na strychu, pod stertą kurzu, kilka Legusiów, którym mogłabym zrobić zdjęcia i zrobić z tego jakąś mini-serię. Tak też zrobiłam, ja miałam przy tym wiele radochy, mam nadzieję, że i wy uśmiejecie się oglądając poniższe zdjęcia. A teraz lecę, miłego oglądania i zapraszam za tydzień, na nadbałtycki post!

DSCF0098a
IMG_0214a
IMG_0234a
IMG_0250a
IMG_0268a
IMG_0290a

Cheerio,
Karolina x

21/08/2013

Tonbridge, Kent

At one April Sunday my host family went to Tonbridge where children rugby league's finals took place. For that reason, I went with them to see Franck playing but also, have a stroll around the town. The only one attraction I reached that day, was Tonbridge Castle which was built in eleventh century and is situated at Medway River. There is a cool hill with a town's skyline nearby. There used to be a tower on that hill centuries ago. I landed up there on sunny, spring day, cold though, but still I look back nicely on that day. Unfortunately, the team I supported that day didn't win any trophy.

Pewnej kwietniowej niedzieli moja host rodzina wybierała się do Tonbridge na finał dziecięcej ligi rugby. Z tejże okazji wybrałam się z nimi, by pooglądać Francka jak gra, a przy okazji przyjrzeć się owemu miasteczku. Jedyną atrakcją, do której udało mi się dotrzeć, był Zamek Tonbridge, zbudowany w XI wieku, nad rzeką Medway. Obok zamku znajduje się pagórek, na którym kiedyś stała wieża obronna, z którego można podziwiać panoramę miasteczka. Trafiłam akurat na kwietniowe, słoneczne choć zimne południe, więc miło wspominam tamtą wycieczkę, mimo, że drużyna, której kibicowałam nie wygrała żadnego trofeum.

DSCF0097a
DSCF0116a
DSCF0128a
DSCF0131a
DSCF0132a

Cheerio,
Karolina x

16/08/2013

Goodbye London

My London-based adventure was precisely 11 months and two days long. I have got a lot of beautiful memories, more than three thousands photos and dozens of ideas for posts on my blog. I led a life I always wanted to have, I discovered so much in myself, I experienced so many new things which I will definitely mention here. But sadly, I am back to Poland now. I reckon I kind of regret I wasn't diligent when it comes to my blog, forgive me that, but when I remind myself about my wonderful adventure, I start thinking 'Calm down, you'll catch up with your blog, Miss.' So here I am, opening the chronicle of my stay in London, I will start with my trips around the capital, I will look back at the journeys outside London and finish with some pondering about various stuff. I am really elated about that, I hope you feel the same! I will leave you now with two photos: of a wall in the Film Museum in Covent Garden and a wall with graffiti that I found while knocking around London.

Dokładnie 11 miesięcy i dwa dni trwała, tak jestem już w Polsce, moja londyńska przygoda, po której zostało mi mnóstwo przepięknych wspomnień, ponad trzy tysiące zdjęć i kilkadziesiąt pomysłów na posty tutaj. Żyłam jak chciałam, wiele doświadczyłam, dużo odkryłam, również w sobie, o czym też kiedyś tutaj wspomnę. Jedyne czego chyba minimalnie żałuję to fakt, że nie bywałam tutaj częściej, ale gdy sobie przypominam jak fajnie intensywna była moja przygoda, to żal ustępuje błogiemu 'Spokojnie, teraz wszystko nadrobisz i będzie okej'. No to biorę się za moją kronikę pobytu w Londynie, zacznę od relacji z moich podbojów tego miasta, wspomnę o moich wycieczkach poza stolicę Wielkiej Brytanii, a skończę różnymi moimi przemyśleniami. Już się na to wszystko cieszę, mam nadzieję, że wy też! A teraz zostawię was ze zdjęciem ściany w Muzeum Filmu w Covent Garden i graffiti znalezionym podczas bujania się po mieście.

DSCF0270a
DSCF0134a


Cheerio,
Karolina

16/07/2013

Sunday trip to Brighton

When I compared London's weekend weather forecast with Brighton's one last Thursday, I knew I desperately have to get myself out of boiling, sultry London. Three days later, in the very early morning, I was already sitting on the train which took me to my adventure in the seaside paradise. I reached the beach at around 9 am which was still quite, however, people were slowly booking their own bit of pebbles since Brighton's beach is not sandy at all. I breathed in a lot of fresh air and set off to look around the shore, to see Brighton Pier and Brighton Eye, I mean Brighton Wheel. Pier turned out to be 524-metre-long wooden source of temptations based on funfair and food booths.

Gdy w zeszły czwartek porównałam prognozę pogody dla Londynu i Brighton, wiedziałam, że muszę w ciągu weekendu wydostać z upalnego, dusznego Londynu. Już trzy dni później, wczesnym niedzielnym rankiem, siedziałam w pociągu, który zabrał mnie ku przygodzie w nadmorskim raju. Na plażę dotarłam około 9 rano, więc było dość pusto, choć ludzie powoli rezerwowali sobie swój kawałek kamyków, bo plaża w Brighton ani trochę piaszczystą nie jest. Po chwili wdychania świeżego powietrza, udałam się na spacer po nabrzeżu, w okolicach Brighton Pier i Brighton Eye, w sensie Brighton Wheel. Pier, czyli molo, to 524 metry pokus w postaci wesołego miasteczka i budek z jedzeniem.










I am not a fan of boring basking in the sun so instead of going back to the beach, I went for an onward trip around the city. This is how I found the Royal Pavilion which used to be Prince Regent's seaside retreat. Officially, he was said to recover from illnesses in there but unofficially, it was a meeting place with her beloved woman.

Fanką wylegiwania się na plaży nie jestem, dlatego zamiast wrócić na plażę, udałam się na dalszą wycieczkę po mieście. Tym sposobem trafiłam do Royal Pavilion, czyli nadmorskiej rezydencji króla Jerzego IV, w której oficjalnie leczył się morskim, rześkim powietrzem, a nieoficjalnie spotykał się w niej ze swoją ukochaną.





It was quite warm in Brighton so I longed for something chilly to drink to be purely happy. The first place with cold drinks I found was a bubble tea café. I took a risk to tried fashionable bubble tea for the first time in my life and checked what the world is so crazy about. I picked green apple tea with black tapioka pearls, moreover I took pink strawberry pearls and rainbow jellies, I went the whole hog and chose big rainbow vomit! Later on, I came back to the park near Royal Pavilion where I sat in the shade, enjoyed my tea and witnessed the unusual shooting of two innocent little girls - check carefully the photo down below.

W Brighton było na tyle ciepło, że jedyne czego potrzebowałam do pełni szczęścia, było coś chłodnego do picia, a pierwszym miejscem jakie znalazłam był właśnie sklepik z modną obecnie bubble tea, zaryzykowałam - pierwszy raz piłam bubble tea - i postanowiłam sprawdzić, czym zachwycił się świat. Wybrałam herbatę o smaku zielonego jabłka z obowiązkowymi czarnymi kulkami tapioki, a dodatkowo wybrałam truskawkowe perełki i tęczowe galaretki, a co, jak rzygać tęczą, to na całego. Wróciłam do parku przy Royal Pavilion, gdzie rozsiadłam się na trawie i byłam świadkiem tej nietypowej strzelaniny - przyjrzyjcie się zdjęciu poniżej.




After a little while, I carried on with exploring the city and its colourful architecture. I even found Kensington Gardens which didn't resemble those in London, unfortunately. It's a name of the street there, not the name of the park like in London!
Po chwili przerwy udałam się na dalsze odkrywanie miasta i jego kolorowej architektury. Trafiłam nawet na Kensington Gardens, które nie przypominają jednak tych w Londynie. Dlaczego? Bo w Brighton to nazwa ulicy, a nie parku!







While strolling around, I bumped into the seagull which wanted to go into the dark, evil part of the city. Suddenly, she stopped and started to talk to herself about her existential dilemmas, insane.
Podczas przechadzki, spotkałam również mewę, która zmierzała w kierunku ciemnych stron miasta, jednakże na chwilę przed przejściem, zatrzymała się i zaczęła głośno myśleć, takie tam egzystencjalne rozterki miała.




It was late afternoon so I came back to the beach which was quite...crowded...

Było już późne popołudnie, więc udałam się jeszcze na chwilę na plażę, która miejscami była dość...zaludniona...





...and then I went to the station and finished my adventure in lovely Brighton.

...a potem udałam się na pociąg, kończąc tym samym moją przygodę w cudownym Brighton.



Cheerio,
Karolina x